Cisza, której potrzebują. Jak rozpoznać i zatrzymać przebodźcowanie dzieci?
Źródło zdjęcia: Freepik.com
Codzienność wielu dzieci przypomina dziś serial bez przerwy na reklamy: przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe, ekran, gra, film, kolacja, sen. I tak w kółko. Gdy zapytać rodziców, kiedy ostatnio ich dziecko się po prostu nudziło, wielu odpowiada: „Nie ma na to czasu” albo „Zaraz byłby płacz”. A jednak właśnie ta nuda i chwile ciszy to coś, czego dzieci potrzebują dziś bardziej niż kolejnych bodźców. Przeczytaj artykuł i dowiedz się jak rozpoznać i zatrzymać przebodźcowanie dzieci.
Przebodźcowanie dzieci, czyli układ nerwowy na pełnych obrotach
Układ nerwowy dziecka nie jest przystosowany do ciągłego bombardowania informacjami, dźwiękami i obrazami. Mózg potrzebuje czasu na przetwarzanie i odpoczynek – szczególnie u najmłodszych, u których mechanizmy samoregulacji dopiero się kształtują. Gdy tych bodźców jest zbyt wiele, dzieci reagują różnie: płaczem, krzykiem, wycofaniem, pobudzeniem, problemami z zasypianiem albo trudnościami w koncentracji.
Wielu rodziców zauważa: „On się nakręca wieczorem”, „Zasnęła dopiero o północy”, „Znowu boli ją brzuch, a lekarz nic nie znajduje”. Często są to właśnie objawy przebodźcowania. I choć łatwo je przeoczyć, to regularna nadstymulacja może wpływać negatywnie na rozwój emocjonalny i poznawczy dziecka.
Nuda jest potrzebna. Naprawdę!
W świecie, który podpowiada, że dziecko musi być „zaopiekowane bodźcem” przez cały dzień, warto przypomnieć sobie jedną prostą prawdę: nuda jest zdrowa. To właśnie z nudy rodzi się samodzielność, wyobraźnia i kreatywność dziecka. Kiedy nasze pociechy nie mają gotowych instrukcji ani animacji z YouTube’a, zaczynają sięgać po własne pomysły.
Nie chodzi oczywiście o pozostawienie dziecka samemu sobie bez uwagi, ale o świadome tworzenie przestrzeni, w której nie dzieje się nic „gotowego”. Gdzie może samo zadecydować, co zrobi z czasem – i nie musi się nikomu tłumaczyć z tego, że po prostu siedzi na dywanie i patrzy przez okno.
Strefa regulacji – bez zabawek, za to z bezpieczeństwem
Coraz więcej psychologów i terapeutów podkreśla znaczenie tzw. stref regulacji – miejsc, w których dziecko może się wyciszyć, uspokoić i wrócić do równowagi emocjonalnej. Wcale nie muszą być to wyszukane kąciki z poduszkami sensorycznymi i lampkami lawowymi. Wystarczy cisza, miękka przestrzeń, może zasłonka lub baldachim, kilka naturalnych przedmiotów (kamień, kawałek drewna, sznurek), a przede wszystkim – poczucie, że tam można być sobą. Bez konieczności „dobrego zachowania”.
W takiej przestrzeni ogromne znaczenie mają też bodźce dotykowe. To, co dziecko ma na sobie – ubranie, faktura koca czy… kapcie – może wspierać jego poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Wiele dzieci instynktownie wybiera rzeczy „miękkie i znajome”, które pomagają się wyciszyć. Dobrze dobrane kapcie dla dzieci, np. takie jak Slippers Family – stworzone z myślą o delikatnych dziecięcych stopach – mogą być częścią tej małej, domowej oazy spokoju.
Jak odzyskać ciszę w świecie hałasu?
- Ogranicz ilość ekranów – nie chodzi o całkowity zakaz, ale o świadome zarządzanie czasem spędzanym przed monitorem.
- Zaplanuj dni „bez planu” – wolne popołudnie bez zajęć dodatkowych to nie strata czasu, a inwestycja w dobrostan dziecka.
- Zadbaj o rytuały wyciszające – wspólne czytanie, kąpiel przy zgaszonym świetle, masaż stóp czy po prostu przytulenie bez słów.
- Szanuj momenty nudy – nie przerywaj ich, nie podsuwaj gotowych rozwiązań. Nuda to nie wróg, to szansa.
Cisza to nie brak dźwięków – to przestrzeń na bycie sobą
Dzieci nie potrzebują perfekcyjnie zorganizowanego dnia. Potrzebują chwili, w której mogą złapać oddech. Przestać odbierać – zacząć czuć. Odzyskać kontakt z własnym ciałem, emocjami, myślami. Bo tylko w ciszy mogą naprawdę usłyszeć siebie. A przecież właśnie tego chcemy dla naszych dzieci – by potrafiły usłyszeć siebie w świecie, który mówi zbyt głośno.
Postarajmy się zatrzymać przebodźcowanie dzieci i zauważyć jak wpłynie to na ich dobrostan.